środa, 26 lipca 2017

Botaniqe Ultra Nawilżajacy Rozświetlający krem-żel

Biotaniqe to marka kosmetyczna, która szczyci się tym, że kosmetyki swoje produkuje bazując na probiotycznej wodzie proAqua. Jest to woda oczyszczona, pozbawiona niekorzystnych minerałów w twardej wodzie, zanieczyszczeń czy szkodliwych patogenów. . Hamuje rozwój szkodliwych patogenów przy jednoczesnym wspieraniu pożytecznej mikroflory skóry.




Ultra nawilzający krem/żel rozświetlający to jedna z propozycji marki. Przeznaczony dla skóry normalnej i suchej.



Faktycznie krem ma konsystencję lekko żelową. Jest bardzo lekki i w moim mniemaniu mógłby spasować nawet osobom z cerą nieco tłustsza.


Krem zawarty jest w opakowaniu plastikowym PP5. Niestety przezroczysta góra zakrętki bardzo szybko mi się rozpadła. Ale nie szkodzi to w użytkowaniu, Krem w dalszym ciągu można zakręcić- uroki podwójnych opakowań.Krem zawiera wyciąg z dzikiej róży oraz wszystkim dobrze znany kwas hialuronowy. Ma bardzo delikatny, świeży zapach. Momentalnie się wchłania dzięki swojej leciutkiej konsystencji. Pozostawia jednak wystarczające uczucie nawilżenia skóry.

Nie zauważyłam negatywnego wpływu kremu na tłustsze partię skóry. Skóra jest nawilżona, nie przetłuszczona i świeżo wyglądająca. Nie zauważyłam jakiegoś wielkiego efektu rozświetlenia skóry. 

Ogromnym plusem jest dostępność. Kosmetyki zakupić można w Rossmanie . Krem kosztuje 16 zł. Na promocji 12,99 . Niezbyt wygórowana cena jak za krem do twarzy. W zanadrzu mam to przetestowania jeszcze inne produkty marki o których również Wam napiszę.

niedziela, 23 lipca 2017

Organic Shop Peeling Orange & Sugar do ciała pomarańczowy

Jak ja uwielbiam peelingi do ciała. Jeśli dodatkowo ich zapach mnie do nich przyciąga to już jestem w pełni szczęśliwa.

Jakiś czas temu zakupiłam Peelingi Organic Shop w kilku wersjach zapachowych. Było już o peelingu Organic Shop trawa cytrynowa i Organic Shop Malina. Dziś o kolejnym z moich ulubieńców.

Organic Shop peeling do ciała Orange & Sugar


Jak reszta peelingów tej serii zawarty jest w bardzo prostym plastikowym opakowaniu. Tym razem otworzyłam wersję pomarańczową, gdyż uwielbiam świeże, cytrusowe zapachy. Zdecydowanie to mocny zdzierak. Dzięki zbitej konsystencji i dużej ilości cukru możemy wykonać porządny peeling całego ciała.


Piękny pomarańczowy kolor i zapach od razu zachęca do użycia. Ma bardzo dobrą bazę i co dla mnie najważniejsze nie pozostawia tłustej warstwy na ciele. Trzeba go chwilę masować aby kryształki cukru się rozpuściły, ale nie ma żadnego problemu z jego spłukaniem.

Już nie mogę się doczekać kolejnych wersji zapachowych jakie mam do przetestowania.

Kosztuje od 7- 11 zł i dostępny jest głownie w drogeriach internetowych. Chociaż ja spotkałam się ostatnio z innymi produktami Organic Shop w aptece DOZ.

czwartek, 20 lipca 2017

La Petit Marsellais Malina i Piwonia

Jakiś czas temu dołapałam żele La Petit Marsellais w dwupakach w Biedronce. Jeszcze nigdy ich nie miała więc od razu wpadły mi do koszyka. W między czasie była również promocja na nie w Rossmanie więc i ja się na nie pokusiłam. Swoja drogą ciekawe czy takie promocje mają wpłynąć na poprawę higieny osobistej wśród Polaków.

Na pierwszy rzut poszła Malina i Piwonia. Co sądzę o tych żelach? Czy mam kolejnego ulubieńca?
Dowiecie się w dalszej części posta.



Żel ma kremową konsystencję. Zdecydowanie pachnie nieco chemicznymi piwoniami. Jednak jak dla mnie zdecydowanie przebija zapach malin. Bardzo przyjemny w stosowaniu. Szybko się pieni i niewielka jego ilość wystarcza na umycie całego ciała. Producent deklaruje nawilżenie i odżywienie- nie spodziewałabym się zbyt wiele po żelu pod prysznic. 

Ja jednak zauważyłam, że trzeba go bardzo dobrze spłukiwać, gdyż w przeciwnym wypadku niewielka ilość pozostawiona na skórze mocno ją wysusza. 

Pozostawia na skórze zapach żelu. Nie za długo jednak może się gryźć zapachem jeśli stosujemy zapachowe balsamy do ciała.

W kolejce czeka jeszcze kwiat pomarańczy oraz biała brzoskwinia i nektarynka.

Cena regularna tych żeli to około 9 zl, ale często można je spotkać na promocji. Ja za dwupak w Biedronce płaciłam podobną cenę.
A wg Was na które wersje zapachowe warto zwrócić uwagę ?


poniedziałek, 17 lipca 2017

W czym chowają się nasze kosmetyki ?

Zastanawialiście się kiedyś co oznaczają wszystkie znaczki na opakowaniach naszych kosmetyków?

Znajdziemy informacje o partii, dacie ważności, dacie ważności od otwarcia kosmetyku. Jest tam jeszcze jeden znaczek informujący nas w jakim opakowaniu mieści się nasz ulubiony kosmetyk.
Jakie to ma znaczenie? Uważam, że duże. Wprawdzie dzisiejsze normy są dosyć rygorystyczne i opakowania są badane pod względem interakcji z kosmetykiem, ale może z czystej ciekawości zastanówmy się co nas otacza na co dzień :)


Tak więc poszukajmy tego symbolu i zastanówmy się co on kryje



PET 1-politereftalan etylenu -najczęściej wykorzystywany materiał nie tylko w kosmetykach ale i np wodzie mineralnej. Jest to materiał jednorazowy. Nie wolno go używać ponownie. Może zawierać w sobie pochodne estrogenów. Nalezy pamietać, by takie opakowania trzymać z dala od słońca.

HDPE 2- uznawany za jeden z najbezpieczniejszych plastików, można go wykorzystywać ponownie

PVC-3 - bardzo niepożądany materiał, może wydzielać toksyny

LDPE 4 - uznawany jest za materiał dość bezpieczny, możliwe jest ponowne jego wykorzystanie

PP 5- obok HDPE 2 uznawane są za najbardziej bezpieczne opakowania, dopuszczony do kontaktu z żywnością

PS 6- nie spotkacie go w kontakcie z kosmetykami, oznacza opakowanie styropianowe

OTHER 7- plastiki inne, czyli jakie? Wszystkie. Opakowanie tego kosmetyku jest o tyle niepożądane, że nie mamy pewności z czego jest wykonane. Opakowania te mogą zawierać szkodliwy związek BPA i absolutnie nie mogą być powtórnie wykorzystywane

ALU 41- alumnium, znalazłam w tym opakowanie jeden ze swoich kosmetyków w formie pianki

Czy opakowanie kosmetyku jest zależne od ceny? Czy kosmetyki uznawane za lepsze będą również w lepszych opakowaniach ?
Przejrzałam kosmetyki w mojej łazience, których używam prawie codziennie. I tak







Płyn micelarny Bioderma- jeden z moich ulubionych kosmetyków. Nie należy do najniższej półki cenowej. Opakowanie PET-1- od 30-60 zł w zależności od pojemności.

Bioderma olejek przyspieszający opalanie- PET 1- opakowanie , które należny trzymać zdała od słońca( troche ironia...) cena około 70 zł

dla porównania

Nivea sun moisturising sun spray- opakowanie HDPE2 cena okolo 25 zł

Biotanique -żel krem rozświetlający - cena 12-16 zł. Opakowanie PP 5

Milk Shake Silver Shine Shampoo- Opakowani HDPE 2 cena około 50-60 zł

Kerastase specyfiquue Maska Kojąca dla skóry głowy- Opakowanie PP 5- cena 100-130 zł

Żel pod prysznic La Petit Marseillais- Opakowanie HDPE 2- cena około 9 zł

Eveline termoaktywne serum wyszczuplające- Opakowanie LDPE 4 cena około 12 zł

Organic Shop Peeling do ciała- Opakowanie PP 5, cena około 8 zł

Soraya Body Diet- serum do biustu - Opakowanie OTHER 7 cena około 12 zł

Bielenda żel do mycia twarzy -Opakowanie OTHER 7 cena około 12 zł

Czyli kosmetyk za 130 zł może być w opakowaniu z tego samego tworzywa co kosmetyk za złotych 8 ?

Czy są to realne koszty czy mentalność producenta?

Zachęcam Was do spojrzenia na swoje kosmetyki. Może będzie to kolejna rzecz, która kierować będziemy się w wyborze kosmetyków. Czy nasza rosnąca świadomość może spowodować, że producenci zaczną stosować bezpiecznie dla nas i środowiska opakowania.

piątek, 14 lipca 2017

Yankee Candle Cassis

Uwielbiam owocowe zapachy. Yankee Candle Cassis do takich właśnie należy. Jak go opisuje producent? Jako czarną porzeczkę. A jaki naprawdę jest Cassis?


Dla mnie jest to zapach na początku słodki. Wiele obiecuje... pachnie jak dojrzała słodka porzeczka... jednak tylko przez chwilę. Zapach szybko się ulatnia. Jak dla mnie zaczyna nabierać mydlanych tonów. Dość szybko przestaje czuć zapach nawet mimo siedzenia obok.



A taka byłam go ciekawa i takie miałam w nim nadzieje......

Zapach ten możecie kupić na goodies.pl

wtorek, 11 lipca 2017

Bielenda Kojący Żel Do Mycia Twarzy

Codzienny demakijaż i mycie twarzy do już rutyna. Ale do wyboru produktów do jej mycia już nie podchodzę rutynowo. Mam cerę mieszaną z tendencją do suchej. Są momenty kiedy bywa wrażliwsza, bardziej przesuszona. Zwykle staram się szukać produktów, które skutecznie ją oczyszczą, a przy okazji nie podrażnią.
W moje ręce wpadł żel Bielendy. I chociaż nie pałam wielką miłością do marki postanowiłam go wypróbować.



Bielenda Expert Czystej Skóry Kojący Żel Do Mycia Twarzy



"Kojący żel do mycia twarzy z Kwasem Hialuronowym  i Kompleksem ultra Regenerującym. Delikatnie, ale równocześnie starannie i skutecznie myje i odświeża cerę, dokładnie usuwa zanieczyszczenia i makijaż. Kwas hialuronowy wzbogacony przez Kompleks Ultra Regenerujący gwarantuje głębokie nawilżenie, dzięki czemu skór jest chroniona przed utratą jędrności i elastyczności już w fazie oczyszczania. Preparat jest bezzapachowy. Zapewnia maksymalne bezpieczenstwo, komfort i ukojenie w codziennej pielęgnacji szczególnie delikatnej i cienkiej skóry wrażliwej. Pozwala uniknąc przesuszenia skóry już w fazie demakijażu. Jest delikatny i łagodny dla wrażliwych oczu."




Żel zawarty jest w typowym dla takich kosmetyków opakowaniu. Przezroczysta tuba dokładnie ukazuje ile produktu zostało jeszcze w środku. Żel ma różową barwę i widoczne pęcherzyki

Żel w zasadzie się nie pieni. Bardzo ładnie rozkłada się na buzi i palce suną po niej.  Używałam go również w parze ze szczoteczką elektryczną. Bardzo ładnie domywa makijaż. Po przetarciu wacikiem po demakijażu jest on czysty.

Nie zauważyłam negatywnego wpływu tego żelu na moją skórę. Nie podrażnił jej ani nie przesuszył.
Ma delikatny zapach- nie jest to produkt w pełni bezzapachowy.

Jest dosyć wydajny dzięki gęstej konsystencji.

Nie mogę powiedzieć, że ten żel jest moim ulubiencem, ale myślę, że osobom ze skórą suchą lub wrażliwą podpasuje.


sobota, 8 lipca 2017

Pierre Rene Conturing Powder

Od pewnego czasu głośno o konutrowaniu twarzy. Ja preferuje raczej konturowanie na sucho. Produkty te są zazwyczaj łatwiejsze w pracy, nie wymagają wielkiej wprawy i efekt jest delikatniejszy. Mam bardzo jasną karnacje, a nienawidzę przesadzonego efektu plamy więc wyszukanie odpowiednich odcieni bronzera jest ciężkie. 

A jak się sprawdził Pierre Rene? i co kryje środek tego opakowania.
Zapraszam dalej.






W środku dość konkretnej palety kryje się rozświetlacz, bronzer i produkt do konturowania.




Dla mnie są to kolory, które będą pasować zarówno dla osób o ciepłym jak i zimnym typie urody.

Bronzer w zależności od ilości nałożenia i jego rozblendowania powinien się sprawdzić u osób i z jasną i troszkę ciemniejszą karnacją.

Paleta jest bardzo duża. Mniej więcej wielkości rozłożonej dłoni ( małej, nie męskiej ), wiec ilość produktu starczy na bardzo długo. Pierwszy raz spotkałam się z taką wielkością palety.

Rozświetlacz jest bardzo ładny- delikatny, nic z tandety czy chamskiego brokatu.


Zestaw od Pierre Rene fajnie sprawdza się na codzień, bo nie jest ciężki w użytkowaniu. Bronzery trzeba nakładać na dobrze zmatowioną skórę, żeby nie porobić plam. Ale to się tyczy większości takich produktów.

To zdjęcie producenta, które ma nam pomoc w odpowiednim nałożeniu produktów. Znajduje się ono również na odwrocie opakowania.

Paleta kosztuje 39,99 za pojemnosc 32g. Myślę, że jeśli się tylko z nią polubicie to cena nie jest wygórowana za taką wielkość palety.

Możecie mi polecić jakieś palety do konturowania ?

Dziś w końcu wyjeżdzam na zadłużony tydzień urlopu. Co ja zrobię z tym czasem wolnym? wiem będę robić NIC. Was pozostawiam z kilkoma recenzjami. Pozdrawiam

środa, 5 lipca 2017

Yankee Candle Vanilla Lime

Dziś szybki post o zapachu który ostatnio gościł w moim kominku.


Yankee Candle Vanilla Lime to zapach waniliowo- limonkowy. W woreczku pachniał dość ładnie, więc szybko postanowiłam go odpalić.

Po pokoju bardzo szybko rozchodzi się zapach. Jednak mam wrażenie, że im bliżej kominka stoje tym bardziej czuję limonkę, im dalej tym bardziej wanilie. Wanilia nie jest moim ulubionym zapachem ale w połączeniu z limonką dość mi się podoba. Pachnie jak krem waniliowo- limonkowy. Przy częstym odpalaniu może się znudzić, więc raczej w wersji świecy bym go nie chciała. Ale od tak od czasu do czasu czemu nie.

Zdecydowanie dodatek limonki daje dużo w połączeniu z tą wanilią i mimo mojej niechęci do wanilii polubiliśmy się :)

Wosk możecie kupić w cenie 9 zł na goodies.pl


niedziela, 2 lipca 2017

See See Mineral Night Cream

Dziś pod lupą Krem z minerałami z Morza Martwego do wszystkich typów skóry.


Krem See See ,bo o nim dzisiaj mowa, do jeden z produktów firmy bazujący na minerałach z Morza Martwego.  Zawiera ponadto ekstrakty  z rumianu, granatów i aloe vera, pestek z winogron , słodkich migdałów, trawy cytrynowej i jojoba, masło shea i witaminę E.

Kosmetyki te nie zawierają parabenów, olejów mineralnych i syntetycznych zapachów.



Krem ma konsystencję konkretną, zbitą, nie jest lejący. Zdecydowanie do używania go w ciągu dnia zbyt ciężki. Mam poczucie, że po nałożeniu na skórę pozostawia delikatny film. Zawsze przed położeniem się musiałam odczekać chwilę, aby się wchłonął. Wszak moja poduszka póki co kremów na noc nie potrzebuje ;). Ma bardzo przyjemny zapach zalatujący trawą cytrynową. Czyli coś co lubię zdecydowanie :) Nie klei się i nie pozostawia tłustej warstwy. Nie jest też zbyt ciężki jak dla mnie . Skóra jest dobrze odżywiona i nawilżona po całej nocy. Wydajność tego kremu jest również bardzo przyzwoita:)

Trochę to dziwne jak krem jest  do wszystkich typów skóry. Moja jest mieszana w kierunku suchej, ale nie zaważyłam negatywnego wpływu kremu na tłustsze partie.

Mam jeden problem z tym kremem. Mianowicie jego dostępność. Lista miejsc w których możecie kupić . Kosztuje 49 zł. Jeśli wpadnie Wam w ręce to koniecznie go wypróbujcie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...